Tego jest naprawdę ogrom, więc ograniczę się wyłącznie do istotnych elementów, bo myślę że od tego zależy poziom finansów, a tym samym życia.
Jak robiłem akt urodzenia mojej córci miałem śmieszną historię tu, w urzędzie. Podpisując akt, pod nazwiskiem – ja i moja dziewczyna – podaliśmy status naszej osoby jako tzw. GRANTOR, czyli ktoś kto bardzo wyraźnie określa swoją rolę w tym procesie. Grantor, ponieważ moja córcia urodziła się tu – w UK i jest właścicielem części majątku tejże ziemi i jak kiedyś będę działał z jej bondem – ten akt urodzenia nie zostawia NIC do interpretacji. To ja składam na ręce rządu majątek mojej córki.
Zauważ, że każdy adwokat bądź inny szubrawca systemowy zawsze określa swój status – LLP JAŚ KOWALSKI, Mecenas JAŚ KOWALSKI, Doktor JAŚ KOWALSKI itd. To nie tylko po to, żeby się pochwalić, wierz mi*).
Mijają lata, maluch Jaś rośnie i nie ma żadnych kłopotów, osiąga pełnoletność i od tej pory jest w stanie zarabiać na siebie, podpisywać umowy i… brać kredyty z banków – tu się robi ciekawie.
Jaś idzie do banku, bo potrzebuje gotówki na rozkręcenie biznesu, powiedzmy 100 tys. złotych. Bankier szybko sprawdza Jasia, czy nie wisi gdzieś kasy, i chętnie przynosi UMOWE o pożyczkę.
Jaś czyta (pomijam, że połowy nie rozumie z tzw. legalese) i chętnie podpisuje umowę, idzie do domu i czeka aż fundusze znajdą się na jego koncie.
Co się dzieje dalej wewnątrz systemu:
Ów bankier idzie do innego pokoju, jego zwierzchnik podpisuje ową umowę niczym czek – dosłownie. To nazywa się endorsement, i owa umowa magicznie zamienia się w czek.
Wg. BILLS OF EXCHANGE owa umowa to tzw. NEGOTIABLE INSTRUMENT, czyli nic innego jak PROMISSORY NOTE, czyli obietnica zapłaty – dokładnie ta sama forma pieniędzy, jakie nosimy w portfelu – dosłownie.
Owa umowa zamieniła się w czek, czek zostaje wpłacony na tzw. DEMAND ACCOUNT, później zamienia się w elektroniczne cyferki i Jasiu ma siano, JASIU ma dług – tylko na niby.
Co się dzieje dalej.
Owa umowa, podstemplowana, zamieniona na czek, a potem na cyferki idzie dalej, to nie koniec. Bank zbiera takie umowy w tzw. SPV ( Special Purpose Vehicle) i sprzedaje na Wall Street a potem dzieją się już inne rzeczy – nieważne dla Jasia.
Dlaczego to piszę? Bo tu jest właśnie wolność. Dosłownie.
Jaś za pomocą JASIA podpisał umowę, ta umowa należy do jej stwórcy – nikogo innego! Co więcej, Jaś otrzymał dostęp do tzw. PRYWATNEGO KREDYTU.
BANK NIE DAŁ Jasiowi ani nawet JASIOWI – ŻADNYCH PIENIĘDZY!!!!!!
Prawo bankowe zabrania pożyczania pieniędzy depozytorów, wszystkie pseudo pożyczki (może poza małymi i firmami tzw. EQUITY LENDER gdzie ludzie operują gotówką) są stwarzane na tej podstawie.
Zanim zacznę tłumaczyć, jak to wykorzystać i uwolnić się od jarzma lichwy – zrób sama, albo ktoś kogo znasz, taki mały eksperyment:
Jeżeli masz pożyczkę na samochód, dom, bądź kartę kredytową, bądź inną, większą „pożyczkę”, idź do banku i umów się na spotkanie. Powiedz, że chciałabyś zobaczyć swoją umowę o kredyt. Ta pierwsza, ta gdzie widnieje Twój własnoręczny podpis. Nie kopię, nie scan, fax i inne wydruki – ten kawałek papieru, który osobiście podpisałaś.
Jeżeli nawet Ci go pokażą, do rąk własnych, odwróć go i zobacz, czy nie jest podbity i zadatowany – zupełnie jak czek.
Zobaczysz cos bardzo ciekawego.
—
*) Będzie rozwinięcie tego wątku
Piotras
c.d.n.
Odwiedź stronę autora i pamiętaj by wspierać dobre treści!
]]>